Gdańszczanie od lat kochają Zumbę. Z wzajemnością, bo to związek wyjątkowo udany. Zajęcia Zumby w ramach cyklu „Aktywuj się w Gdańsku” są jednymi z najczęściej uczęszczanych i gromadzą co tydzień całe zastępy wielbicielek i wielbicieli ruchu i tańca. Prawdziwą wisienką na torcie jest natomiast Gdański Maraton Zumba Fitness na plaży, który odbędzie się w tym roku już po raz siódmy, tradycyjnie w okolicach Molo w Brzeźnie.
Maraton Zumba Fitness na plaży to największy i najpopularniejszy Maraton taneczno-fitnessowy na Pomorzu. Cykl „Rusza mnie Zumba” ma na celu promowanie aktywnych form spędzania czasu i integracji międzypokoleniowej i społecznej. Impreza ma charakter otwarty, może w niej wziąć udział każdy, bez względu na wiek, kondycję czy doświadczenie.
Na imprezie wystąpią znani instruktorzy Zumba Fitness z całej Polski m.in. prowadząca cykl zajęć „Aktywuj się w Gdańsku” Ania Cegłowska, a także Oktawian Zagórski, Gelmis Basabe, Bartek Maciejewicz, Michał Kurpet, Paweł Paczyński, Monika Tran Van, Justyna Senger i Aneta Damps.
„Rusza Mnie Zumba” – VII Gdański Maraton Zumba Fitness na plaży
Data wydarzenia: Gdańsk 17.08.2019
12:00 Zumba Kids
13:00-16:00 Zumba Wstęp: Bezpłatny Lokalizacja: Plaża koło Molo w Gdańsku Brzeźnie, Wejście 52
Imprezę otwiera blok tanecznych zajęć Zumba Kids skierowanych do najmłodszych, wspierający ich rozwój motoryczny, koordynację ruchową i wprowadzający w świat ruchu i muzyki. Punktem kulminacyjnym imprezy jest natomiast Maraton Zumba Fitness, w którym udział wezmą instruktorzy z całej Polski. Zumba Fitness z racji swojej przystępności jest aktualnie jedną z najpopularniejszych form ruchu. Poza poprawą samopoczucia i sprawności fizycznej ma korzystny wpływ na nastrój i obniżenie poziomu stresu. Zajęcia sprzyjają także nawiązywaniu nowych znajomości i tworzą wśród uczestników poczucie wspólnoty, stanowiące dodatkową motywację do uprawiania sportu i podejmowania aktywności ruchowej.
Organizator: Stowarzyszenie Zawsze w Formie, Z-Dance Partnerzy: Gdański Ośrodek Sportu, Provident Patronat Medialny: Trojmiasto.pl, Radio Gdańsk
Aż trzy gdańskie plaże znalazły się wśród 15 najszerszych w Polsce w rankingu przygotowanym przez Onet. Oceny dokonano na podstawie skrupulatnych pomiarów. Stogi z plażą o szerokości 132 metrów były nie do pobicia!
Portal Onet pokusił się o stworzenie rankingu 15 najszerszych plaż wzdłuż bałtyckiego wybrzeża w Polsce. Okazało się, że najszersza plaża w całym kraju znajduje się na gdańskich Stogach – ma 132 metry szerokości.
“Plaża robi znakomite wrażenie nie tylko szerokością, ale i świetnym zagospodarowaniem oraz czystością. W tym roku nieco trudniej do niej dotrzeć, z powodu remontu dróg dojazdowych. Ale przecież to ani odrobinę nie odbiera jej uroku” – pisze Onet.
Kolejna plaża z naszego miasta w zestawieniu to Sobieszewo – z szerokością 78 metrów zasłużyła na 12 pozycję.
“Mimo, że miejscowość ta leży w granicach Gdańska, oddalona jest od centrum na tyle, by nie czuć tu w ogóle wielkomiejskiego ducha. Odkąd wybudowano most nad Martwą Wisłą – można tutaj dotrzeć bez większych problemów, także komunikacją miejską. Urządzenie plaży i piasek – pierwsza klasa” – oceniają Sobieszewo twórcy rankingu.
Tuż za nim – kolejna gdańska plaża – Brzeźno (73 metry szerokości).
“Nasze pomiary pokazały, że wśród najszerszych plaż w Polsce znajduje się także kilka trójmiejskich (wszystkie z Gdańska – red.), zazwyczaj nie docenianych przez turystów. Są one latem najczęściej zatłoczone, bo miejscowi doskonale znają ich walory, a poza tym – mogą tu wpaść w ciągu kilkunastu minut jadąc na plażę komunikacją miejską lub przyjść pieszo” – komentarz Onetu.
Jaka była metodologia rankingu? Pomiar przeprowadzono w ciągu kilku kolejnych dni, przy bardzo spokojnym stanie morza. Szerokość plaży sprawdzano w najwęższym miejscu, w promieniu 100 metrów od głównego wejścia na plażę w danej miejscowości. Pomiar robiono zawsze po linii prostopadłej do strefy zmywania (czyli miejsca, gdzie w normalnych warunkach dochodzi do cyklicznego zalewania piasku przez fale). Obliczoną w ten sposób szerokość zweryfikowano, porównując z w miarę aktualnymi zdjęciami satelitarnymi.
O tym, że warto pomagać, wie zapewne każdy. Żywym przykładem na to jest dwóch nauczycieli: Rafał Kluska i Marek Mroczek. Para przyjaciół w dniach między 14 a 26 lipca przepłynęli Wisłę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Wiktorka, u którego zdiagnozowano MPD, padaczkę lekooporną oraz wodogłowie. Licząca około tysiąc kilometrów wyprawa, połączona ze zbiórką charytatywną, z której pieniądze zostaną przeznaczone na leczenie chłopca, swój finał miała na administrowanej przez GOS przystani wodnej Żabi Kruk.
Rafał i Marek do celu dotarli w piątek o godzinie 7:45, a na miejscu przywitały ich władze Miasta Gdańsk, dyrektor Gdańskiego Ośrodka Sportu Leszek Paszkowski oraz społeczność Zatora, czyli dzieci, które w tym samym czasie spędzały kolonie w Gdańsku. Zarówno w Gdańsku jak i na całej trasie przyjaciele spotkali wielu serdecznych ludzi
Nasza idea została bardzo pozytywnie odebrana. Sam fakt podróżowania sprawia, że spotyka się miłe i serdeczne osoby, a co dopiero połączenie tego z tak szczytnym celem. Dziękujemy wszystkim, za dobre słowa i pomoc – mówił wyraźnie zaskoczony Marek Mroczek.
Bo warto pomagać!
Nie jesteśmy kajakarzami, jesteśmy przeciętnymi ludźmi. Stwierdziliśmy, że możemy wykorzystać kajak jako narzędzie do niesienia pomocy i zwrócenie uwagi na chorobę małego chłopca – stwierdził Marek Mroczek.
Jesteśmy nauczycielami, dlatego mamy szansę, aby w łatwy sposób trafić do pewnego grona odbiorców, dlatego nic nie stało na przeszkodzie, aby podjąć się takiego zdania. Ktoś kiedyś nazwał nas zapaleńcami i to słowo chyba najlepiej opisuje co robimy – dodał Rafał Kluska
Szkoła to społeczność, spędzamy ze sobą wiele czasu, dzielimy ze sobą problemy, radości, troski, współpraca uczniów, rodziców i nauczycieli między sobą jest rzeczą naturalną, jest naszą powinnością, więc dlaczego tego nie robić? Dlaczego nie pomagać? W ten sposób pomogliśmy Wiktorkowi i jego rodzicom, akurat nie z naszej szkoły, ale to zupełnie nie ma znaczenia – podkreślił Marek Mroczek.
Skąd u Rafała i Marka pomysł na połączenie przepłynięcia Wisły z akcją charytatywną?
Stwierdziliśmy, że jeżeli robimy coś, co po części jest dla nas wyjątkowe, to dlaczego nie połączyć tego z akcją charytatywną. Nie pomagamy osobie bliskiej, bo pomagać rodzinie to rzecz naturalna, problem polega na tym, że w koło nas jest wiele osób, które mogą liczyć jedynie na pomoc rodziny, więc może warto zwrócić na nie uwagę i nieść pomoc również ludziom z zewnątrz? – zastanawia się Marek Mroczek.
Ważne jest to, aby udzielić pomocy. My pokonaliśmy Wisłę, ale nie pokonaliśmy choroby, w tej chwili zebrała się kwota, która jest w stanie zapewnić rehabilitację, pokryć koszty leków do końca tego roku, przydałby się wózek, ponieważ Wiktorek wciąż rośnie, a jego koszt wynosi 12 tysięcy – dodał Rafał Kluska
Poza tym pokonując Odrę dwa lata temu obiecaliśmy sobie, że kiedyś w przyszłości przepłyniemy Wisłę i teraz nadszedł ten piękny moment, kiedy zrealizowaliśmy ten cel – Marek Mroczek
Jak wyglądało życie Marka i Rafała przez ostatnie kilkanaście dni?
Większość czynności życiowych wykonywaliśmy w kajaku – tutaj toczyło się całe nasze życie. Gotowanie, jedzenie, pranie, wykonywanie telefonów. Z rana byliśmy zorganizowani na cały dzień. Do kajaka był przyczepiony plecak, w którym było jedzenie, palnik. Gotowałem między kolanami, w tym samym czasie kolega nadrabiał kilometry – powiedział Rafał Kluska
Pomogło nam w tym wcześniejsze przepłynięcie Odry, Rafał zajmował się wtedy gotowaniem, a ja rozkładaniem namiotu, i nawigowaniem. W prosty sposób podzieliśmy obowiązki, dzięki czemu każdy z nas wiedział co ma robić na pokładzie – dodał Marek Mroczek
Przepłynęliśmy około 925 kilometrów, zaczęliśmy w Zatorze, ta miejscowość była dla nas kluczowa i właśnie tam chcieliśmy wystartować, a skończyliśmy kilka kilometrów przez przekopem Wisły. Natomiast w rękach mamy dużo więcej, ponieważ rzekę pokonuje się halsując, więc na pewno pokonaliśmy ponad 1000 km – powiedział z uśmiechem Marek Mroczek. – Na trasie nie obyło się bez problemów. Szukanie nurtu to jedno, zwłaszcza nocą, lub gdy wieje silny wiatr. Do tego mielizny, przy niskim stanie rzeki, który jest od kilku tygodni, to było problematyczne – dodał po chwili.
W pierwszej fazie przeciwności denerwują, ale każda z nich jednocześnie motywowała do tego, aby dawać z siebie więcej, zaciskaliśmy zęby i wiosłowaliśmy dalej – uzupełnił Rafał Kluska.
Mieliśmy ograniczony czas, a więc przeciwności powodują w pewnym sensie rozgoryczenie, kiedy zakłada się przepłynięcie 100 kilometrów danego dnia, a jest jedynie 80. Kładliśmy się spać z przeświadczeniem, że jutro musimy dać z siebie więcej. Jednak z każdym kolejnym kilometrem, gdy wiedzieliśmy, że zbliża się Bałtyk, nie kalkulowaliśmy, w czwartek zrobiliśmy osobisty rekord, przepłynęliśmy 130 kilometrów – powiedział Marek.
Dokładnie, 130 kilometrów w ciągu 21 godzin – uzupełnił Rafał.
Wcześniej było to dla mnie niemożliwe, ale gdy uwalnia się adrenalina i endorfiny, gdy widzi się latające mewy i ma się świadomość, że jest już blisko, to człowiek zupełnie inaczej myśli – podsumował Marek Mroczek
Kajakarze-amatorzy swoją akcją zrobili wiele, żeby pomóc potrzebującemu Wiktorowi, ale podkreślają, że jeszcze wiele dobrego można zrobić. Nie tylko w tej sprawie, bo potrzebujących nie brakuje.
Pamiętajmy, że pomoc wiele znaczny, a zwłaszcza pomoc z zewnątrz. Mama Wiktorka była wzruszona, że ktoś zupełnie obcy chce udzielić pomocy i deklaruje ją ludziom, których wcześniej nie widział. Uważamy, że warto pomagać – podkreśla Rafał.
Liczy się zainteresowanie problemem, odciążenie psychologiczne w walce – zakończył Marek Mroczek.
Wyprawę, jak i całą akcję charytatywną można śledzić na fanpage prowadzonym przez Marka i Rafała: Pokonać Wisłę – pokonać chorobę
Dobro wraca, dlatego swoją cegiełkę do akcji „Pokonać Wisłę – Pokonać Chorobę” może dołożyć każdy:
Wpłat można dokonywać na numer konta: 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994, w tytule wpisując: 26418 Zawadzki Wiktor darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
W Brzeźnie, do końca 2020 roku, powstanie dzięki projektowi „440 km po zmianę”, pierwsza w Polsce w pełni dostępna plaża, która będzie spełniać wymagania osób z różnego rodzaju potrzebami, również niepełnosprawnościami. W piątek, 26 lipca 2019 r., na plaży w Brzeźnie przy wejściu nr 50, zostanie podpisany w tej sprawie list intencyjny z Fundacją Machina Zmian, a Europejskie Centrum Solidarności (ECS) zaplanowało świętowanie tegorocznej edycji projektu.
Rozpoczęcie projektu plaża dostępna dla każdego – w piątek” data-description=”W Brzeźnie, do końca 2020 roku, powstanie dzięki projektowi „440 km po zmianę”, pierwsza w Polsce w pełni dostępna plaża, która będzie spełniać wymagania osób z różnego rodzaju potrzebami, również niepełnosprawnościami. W piątek, 26 lipca 2019 r., na plaży w Brzeźnie przy wejściu nr 50, zostanie podpisany w tej sprawie list intencyjny z Fundacją Machina Zmian, a Europejskie Centrum Solidarności (ECS) zaplanowało świętowanie tegorocznej edycji projektu.”
440 km – taką odległość pokonują wzdłuż brzegu Bałtyku przedstawiciele z Fundacji Machina Zmian razem z wolontariuszami. Trasę podzielono na 26 odcinków. Wyruszyli 1 lipca ze Świnoujścia już po raz ósmy. Podróż zajmie im niecały miesiąc i zakończy się w Piaskach. Wszystko po to, by dokonać społecznego audytu dostępności polskich plaż, a w drodze informować o i idei projektu „440 km po zmianę”.
W drodze po dostępną plażę
Pomysłodawczynią akcji jest Sylwia „Nikko” Biernacka, prezeska Fundacji Machina Zmian. Po raz pierwszy samotną wędrówkę wzdłuż Bałtyku odbyła w 2011 roku. Nie była to zwykła podróż, bo przyświecała jej idea wsparcia kobiet z niepełnosprawnością oraz modernizacja polskich plaż. Ambasadorką tegorocznej edycji została Anna Rutz, ekspertka ds. dostępności, osoba poruszająca się na wózku.
– Plaża pozornie dostępna to taka, na której znajduje się utwardzony dojazd, np. wykonany z drewna. Dojazd lub pochylnia kończą się dokładnie tam, gdzie zaczyna się właściwa plaża i piasek, i dokładnie tam, gdzie blokują się małe przednie koła wózka – wyjaśnia Anna Rutz. – Gdy kończy się utwardzony dojazd, kończy się też moja rozrywka, a zaczynają płonne marzenia o plaży w pełni dostępnej – dodaje.
Warto dodać, że do wędrującej wzdłuż Bałtyku sztafety można dołączyć. Zgłoszenia można dokonać pod adresem: https://evenea.pl/event/440kmpozmiane/. Sztafeta wyrusza każdego dnia.
Przy okrągłym stole na plaży
26 lipca o godzinie 11 aktywiści dotrą do plaży w Gdańsku Brzeźnie. Tego dnia podpisany zostanie list intencyjny pomiędzy Miastem Gdańsk a Fundacją Machina Zmian, w ramach którego do końca 2020 roku ma powstać właśnie w Brzeźnie pierwsza w Polsce w pełni dostępna plaża.
Europejskie Centrum Solidarności (ECS) zaplanowało przy wejściu nr 50 świętowanie tegorocznej edycji projektu „440 km po zmianę”.
Dzięki projektowi ECS ZROZUMIEĆ 89/19 specjalnie z tej okazji pojawi się na plaży okrągły stół, który powstał w 30. rocznicę częściowo wolnych wyborów.
– Okrągły stół potrafi łączyć! Doskonale wiemy, że potrafi wzmacniać relacje i wspierać porozumienie. Zapraszamy wszystkich do wspólnej rozmowy na temat pierwszej w Polsce w pełni dostępnej plaży w Gdańsku. W dyskusji wezmą udział przedstawiciele i przedstawicielki nadmorskich samorządów, działaczki na rzecz dostępnych plaż i najważniejsze – plażowiczki i plażowicze – mówi Sylwia Bruna, koordynatorka wydarzenia „Plaże dla wszystkich” w ECS.
Wypróbuj mobilną plażę z Kaliningradu
Podczas spotkania w Brzeźnie zaprezentowane zostaną rozwiązania, które w prosty sposób zwiększają dostępność i komfort korzystania z plaż dla osób z niepełnosprawnością, seniorów, osób z dziećmi w wózkach, rowerzystów. Dzięki współpracy z organizacją Kovcheg z Kaliningradu będzie można wypróbować wózki kąpielowe amfibia, materace plażowe, mobilne leżaki i poznać inne proste udogodnienia, które są stosowane u naszych wschodnich sąsiadów.
Plażing, tatuaże, handbike i co jeszcze?
Ale wydarzenie w ostatni piątek lipca na gdańskiej plaży przy wejściu nr 50 to nie tylko rozmowy na tematy ważne. Tego dnia ECS przygotowało wiele atrakcji dla każdego. I tak od godz. 12 do 16 rozpocznie się „plażing”. W programie m.in. przygotowanie własnej torby z printem, możliwość wysłania pocztówki z grafiką projektu, tatuaże, wypożyczanie handbike’ów (rowerów z napędzem ręcznym), stanie także 80-metrowy parawan.
Na miejscu obejrzymy też wystawę „Zapiski z piasku. Historie zebrane na plaży”. Na wystawie zaprezentowane będą kolaże fotograficzne, powstałe z przekazanych przez mieszkańców Gdańska zdjęć zrobionych na plaży i historii z nimi związanych. Równocześnie działać będzie punkt zbierania „Historii plażowych” w ramach projektu.
Sztafety pokonują trasę wzdłuż polskiego Bałtyku od 1 lipca. Wyruszyli ze Świnoujścia, a w Gdańsku będą 26 lipca Fundacja Machina Zmian
– Zapraszamy mieszkańców i mieszkanki Gdańska do pokazania swoich fotografii z rodzinnych albumów, które zostały zrobione na gdańskiej plaży. Wybrane fotografie po zeskanowaniu zostaną wykorzystane w nadmorskim kolażach, których pełna wystawa odbędzie się w sierpniu – opowiada Sylwia Bruna z ECS.
W trakcie trwania wydarzenia zbierane będą podpisy pod petycją o utworzenie pierwszej w pełni dostępnej plaży w Polsce a konkretnie w Gdańsku. Organizatorzy opowiadać będą o projekcie i zasadach komunikacji z osobami z niepełnosprawnością.
Wydarzenie dofinansowano ze środków miasta Gdańska.
Trzecia pod względem wielkości Wyspa polskiego wybrzeża. Oddzielona od lądu trzema ramionami Wisły: Śmiałą Wisłą, Martwą Wisłą oraz Przekopem Wisły. Miejsce ze wspaniałymi plażami, pachnącym żywicą lasem. W 2004 r. wyłowiono tu największy okaz bursztynu z pąklami na świecie…
Zapraszamy do poznania kolejnej dzielnicy Gdańska w ramach projektu – Lokalni Przewodnicy i Przewodniczki. Wyspa Sobieszewska to miejsce, które stało się dzielnicą miasta Gdańska w 1973 roku. Jest to obszar, na którym króluje przyroda. Znajdują się na niej dwa rezerwaty przyrody – Mewia Łacha i Ptasi Raj. Na spacerach będziecie mieli Państwo okazję zwiedzać różne zakamarki wyspy. Zanurzymy się w morski charakter wyspy, spacerując po porcie w Świbnie, centrum Sobieszewa czy Górkach Wschodnich. Zapraszamy na spacery!
ZAPISY: w Sieni Instytutu Kultury Miejskiej, ul. Długi Targ 39/40, pon-pt, godz. 12.00-18.00; lub email: kontakt@ikm.gda.pl, tel. 664-976-052.
Spacery w lipcu 2019:
20 sobota godz. 17. 00 Temat: Przekop Wisły i jego interesujące miejsca w Świbnie Start: Świbno – tablica informacyjna przed promem Świbno-Mikoszewo Trasa: Prom Świbno-Mikoszewo – b. przystań promu kolejowego – b. przystań promu motorowego –miejsce studni artezyjskiej – Centrum Świbna (pamiątkowy obelisk, krzyż rybacki, kapliczka Gwiazda Morza) – Port rybacki – Brzegowa Stacja Ratownictwa – Promenada ujścia Wisły Przewodnik: Waldemar Nocny
23 wtorek godz. 18.00 Temat: Sobieszewo Centrum Start: Wyspa Skarbów GAK, ul. Turystyczna 3 Trasa: Dom Kultury Wyspa Skarbów GAK – Izba Pamięci Wincentego Pola – Mozaika przy o.w Drogowiec – Kościół w Sobieszewie – Parafia Rzymskokatolicka i Sanktuarium pw. Matki Bożej Saletyńskiej – Las (ul. Radosna) – Plaża wejście nr 16 Przewodnik: Antoni Polakowski
27 sobota godz. 17.00 Temat: Górki Wschodnie Start: pętla autobusowa linii 186 Górki Wschodnie, przy tablicy informacyjnej o Wyspie Trasa: Tablica informacyjna w Górkach Wschodnich – Granica Rezerwatu przyrody Ptasi Raj – Szuwar Trzcinowy – Domy rybackie, ul. Nadwiślańska – Stacja Biologiczna WB UG – Pensjonat Stara Wędzarnia – Stacja Ornitologiczna MiIZ PAN Przewodniczka: Alicja Bielska
30 wtorek godz. 18.00 Temat: Górki Wschodnie Start: pętla autobusowa linii 186 Górki Wschodnie, przy tablicy informacyjnej o Wyspie Trasa: Tablica informacyjna w Górkach Wschodnich – Granica Rezerwatu przyrody Ptasi Raj – Domy rybackie, ul. Nadwiślańska – Wisła Śmiała – ul. Ornitologów – Stacja Biologiczna WB UG – Port wodno-lotniczny – Laboratorium Wydmowe – Pensjonat Stara Wędzarnia – Stacja Ornitologiczna MiIZ PAN Przewodniczka: Magdalena Urbańska
Zwiedzanie jest bezpłatne! Przewodnik nie gwarantuje wejścia do obiektów. Prosimy o założenie wygodnego obuwia! www.ikm.gda.pl/lokalniprzewodnicy
www.wyspaskarbow.gak.gda.pl
Wyspa-Skarbow-GAK
Wincenty Pol na Wyspie
Organizatorzy: Miasto Gdańsk, Instytut Kultury Miejskiej, Wyspa-Skarbow-GAK Partnerzy: Rada Dzielnicy Wyspa Sobiewszewska, Stowarzyszenie Przyjaciół Wyspy Patroni: Gazeta Wyborcza, iBedeker, Poznaj Świat miesięcznik, Radio Gdańsk S.A., Trojmiasto.pl
Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
W dniu 26.07.2019 Fundacja Machina Zmian, dzięki dofinansowaniu ze środków miasta Gdańska oraz Europejskiego Centrum Solidarności, ma w planach zrealizowanie wydarzenia pt.: „Plaże dla wszystkich. Spotkajmy się przy stole. Zrozumieć 89/19”.
Jednym z kluczowych punktów programu jest stworzenie tymczasowej plaży dostępnej dla osób z niepełnosprawnościami, z elementami infrastruktury zwiększającej wygodę i komfort użytkowania przestrzeni plaży przez osoby o różnym stopniu sprawności.
W tym samym dniu zapraszamy przedstawicieli i przedstawicielki Urzędu Miejskiego w Gdańsku do podpisania listu intencyjnego, który będzie gwarancją tego, że w Gdańsku w roku 2020 powstanie pierwsza w pełni dostępna plaża, zaprojektowana według przygotowanych przez Fundację Machina Zmian standardów dostępności w pełni dostępnych plaż.
Tylko na Kąpieliskach Strzeżonych osoby zażywające wypoczynku nad Zatoką Gdańską są pod czujną opieką ratowników i mogą czuć się w stu procentach bezpiecznie. Woda to żywioł, którego nigdy nie należy lekceważyć. Przekonała się o tym piątka wczasowiczów, która ratownikom z Kąpieliska Orle zawdzięcza życie.
29 czerwca około godziny 13 na Kąpielisko Orle dotarła informacja, że mniej więcej 70 metrów od strzeżonej plaży tonie pięć osób, w tym trójka dzieci. Ratownicy bez wahania zabrali sprzęt i ruszyli na pomoc tonącym, jednocześnie wzywając pomoc z Kąpieliska Sobieszewo. W tym samym czasie obydwa kąpieliska zostały zamknięte.
– Tak naprawdę na początku nie widzieliśmy czego się spodziewać, ciężko też opisać to, co czuje człowiek w chwili, gdy jest odpowiedzialny za życie innych. To nasza powinność, którą należy wykonać najlepiej jak się da. Reakcja była szyba, chwyciłem zasobnik, a Julia wzięła bojkę, radio i ruszyliśmy – Michał Szyndler, ratownik z Kąpieliska Orle.
– W takich chwilach nie ma czasu na emocje, każdy z nas wie co ma robić. Nie ważne też czy jest to pierwsza akcja, czy któraś z kolei. Liczy się wiedza, wsparcie oraz współpraca – dodaje ratowniczka, Julia Adamowicz.
Na miejscu okazało się, że wodzie znajduje się trójka dzieci wraz z dziadkiem oraz dwóch mężczyzn, którzy starali się pomóc tonącym. Na szczęście w drodze była już pomoc z Kąpieliska Sobieszewo.
– Gdy dostałam zgłoszenie z prośbą o pomoc, poprosiłam o wywieszenie czerwonej flagi, zmianę tablic i wyproszenie ludzi z wody. Praca ratownika polega na szybkiej reakcji. Zabrałam ze sobą ratowniczkę, torbę R1, AED oraz butlę z tlenem. Jadąc quadem wezwałam pogotowie, którego załoga na miejsce zdarzenia, ze względu na odległość, została nim przetransportowana – mówi biorąca udział w akcji Anna Chlebosz.
Akacja ratownicza przebiegła bardzo dynamicznie. Ratownik na szelkach przejął starszego mężczyznę, który zniknął pod wodą, dając jednocześnie znak ratowniczce, aby mogła go wyciągnąć. Przy pomocy ratownika jeden z mężczyzn, którym okazał się policjant z Sopotu, wyciągnął na brzeg trzymające się koła dzieci. W wodzie znajdował się również mężczyzna, który ruszył na pomoc tonącym, ale w pewnym momencie sam zaczął tej pomocy potrzebować. Ratownik ponownie rzucił się na ratunek, w tym samym momencie do akcji włączył się również Starszy Ratownik, który udzielił mu pomocy.
Dzieci zostały przebadane przez lekarza, a ponieważ nie wymagały pomocy medycznej, przekazano je rodzicom, którzy również byli na plaży. Interwencji lekarskiej potrzebowali natomiast mężczyzna, który ruszył na pomoc, oraz dziadek dzieci. Wcześniej ratownicy przykryli ich kocami życia, a jednemu z nich został podany tlen.
Cała akcja trwała około godziny. Po jej szczęśliwym zakończeniu uczestniczący w niej ratownicy wrócili na kąpieliska, które ponownie otwarto. Ratownicy otrzymali podziękowania od rodziny.
– Było nam bardzo miło, gdy rodzina poszkodowanych przyszła nam podziękować, takie słowa wiele dla nas znaczą – mówi Michał Szyndler.
– Ze swojej strony mogę dodać, że moi ratownicy spisali się na medal. Podczas akcji ratowniczej musimy zachować opanowanie i zdrowy rozsądek. Każde takie wydarzenie kosztuje nas sporo nerwów. Między nami panuje rodzinna atmosfera, ufamy sobie, a to znacznie ułatwia naszą pracę, ponieważ doskonale się rozumiemy i każdy z nas wie dokładnie, co ma robić – podsumowała Anna Chlebosz.
– Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło i teraz możemy mówić o sukcesie, nie porażce – dodaje Julia Adamowicz.
Przypominamy, że 1 lipca zostały uruchomione wszystkie Gdańskie Kąpieliska Morskie. Bezpieczna kąpiel to kąpiel w miejscu strzeżonym, gdzie nad bezpieczeństwem czuwają ratownicy.
Ponad dwudziestu nurków stawiło się w okolicach Molo w Brzeźnie, żeby wziąć udział w akcji Greenpeace – Bałtyk #Bezplastiku. Podczas kilku godzin eksploracji z dna Zatoki wyciągnęli kilka siatek śmieci. Obecność nurków przyciągnęła uwagę odwiedzających plażę gdańszczan i wczasowiczów i…o to właśnie chodziło. W kwestiach związanych z ekologią na edukację nigdy nie jest za późno.
– Nurkuje już od kilku lat i widzę, że roślin, ryb i ogólnie życia jest w morzu coraz mniej. Dzisiejsza akcja powinna pokazać jakie rzeczy znajdują się na dnie Bałtyku, a nie powinno ich tam być. To dobra akcja – mówił przed rozpoczęciem inicjatywy Bałtyk #Bezplastiku Mariusz, jeden z nurków.
Tuż przy brzegu, w okolicach Molo powstało coś na kształt mini miasteczka nurków, połączonego ze stanowiskami Greenpeace. Od członków polskiej filii tej światowej organizacji można było dowiedzieć się wiele na temat nadprodukcji plastiku oraz ekologii na plażach i nie tylko.
– Rzeczywiście, ta akcja to kropla w morzu potrzeb, bo problem z plastikiem jest globalny. Dziś sprawdzamy, co kryje się na dnie Morza Bałtyckiego, ale nasz cel to nie tylko sprzątanie, ale także zwrócenie uwagi na potrzebę zmian systemowych. Przemysł przewiduje wzrost produkcji plastiku o kolejne 40% globalnie, potrzebne są zmiany w prawie. Jeśli chodzi o Bałtyk, na jego stan wpływa wiele czynników, między innymi obecność plastiku, który przecież w przyrodzie nie występuje w ogóle. Nasza akcja ma na celu zminimalizowanie przynajmniej jednego ze szkodliwych czynników – zauważa Magdalena Figura z Greenpeace Polska.
Akcja pokazała, że gdańszczanie stosunkowo dobrze dbają o wodę w Zatoce, chociaż śmieci, które zostały zebrane w specjalne siatki przez nurków na dnie Bałtyku nie powinno być w ogóle. Zdaniem Krzyśka, przygotowującego swój ważący blisko 50 kilogramów sprzęt do nurkowania, na edukację ekologiczną nigdy nie jest za późno.
– Sądzę, że te śmieci, które znajdziemy, to kwestia wychowania od najmłodszych lat oraz takiej ogólnej świadomości. Myślę jednak, że tego wszystkiego można się nauczyć, bez względu na wiek. Obserwuję, że dna jezior i mórz są coraz bardziej zanieczyszczone. Cieszę się, że akcja w której uczestniczymy pomoże to zrozumieć – kończy nurek.
Warto pamiętać, że środowisko naturalne to nasze wspólne dobro. Jeśli sami nie zadbamy o jego czystość, nikt inny za nas tego nie zrobi.
Termin: 20-21 lipca 2019 roku Lokalizacja: Gdańsk (Jelitkowo) Sponsor: LG Electronics Polska Partnerzy: Wodna Służba Ratownicza, Delphinus, Gdański Ośrodek Sportu, Sopockie WOPR, Volvo Cars, Pływam bez promili,
Błękitna.com, CityZen, Bodhy, Lifeguard Gdynia, Sopockie WOPR Organizator: Fundacja RESCUEHOUSE, Komisja ds. Sportu WOPR, Zgłoszenia: do dnia 17 lipca 2019 roku poprzez formularz zgłoszeniowy znajdujący się na stronie fundacjarescuehouse.pl
PROGRAM ZAWODÓW:
Sobota, 20 lipca 2019 roku
09:00 – 10:00 Akredytacja
10:15 – 10:45 Odprawa Zawodników
11:00 – 11:15 Ceremonia otwarcia Mistrzostw
11:30 – 12:00 Wyścig pływanie
12:15 – 13:00 Wyścig ratunkowy z deską
13:00 – 13:15 Dekoracja za I konkurencję
13:15 – 13:45 Wyścig z pasem ratunkowym
13:45 – 14:00 Dekoracja za II konkurencję
14:00 – 15:00 Wyścig Iron Brothers
15:00 – 15:15 Dekoracja za III konkurencję
15:15 – 16:45 Sztafeta bieg po plaży
16:45 – 17:00 Dekoracja za IV konkurencję
Niedziela, 21 lipca 2019 roku
09:30 – 09:50 Odprawa zawodników
10:00 – 10:15 Dekoracja z V konkurencję
10:15 – 11:45 Sztafeta wyścig z deską ratowniczą
11:45 – 12:00 Dekoracja za VI konkurencję
12:00 – 13:00 Surf dash
13:00 – 13:15 Dekoracja za VII konkurencję
13:15 – 13:45
13:45 – 14:00
14:00 – 15:00
Sztafeta bieg – pływanie
Dekoracja za VIII konkurencję
Sztafeta sprint po plaży
15:00 – 15:15 Dekoracja za IX konkurencję
15:30 – 16:00 Wręczenie nagród zwycięzcom Zawodów
Udział w zawodach jest bezpłatny. Zawodnicy sami pokrywają koszty związane z transportem, zakwaterowaniem
i wyżywieniem.
Organizator, na wniosek Komisji Sędziowskiej, może zmienić kolejność rozgrywanych konkurencji.
Dopuszcza się możliwość startu na własnym sprzęcie po akceptacji przez Komisję Sędziowską.
Konkurencje rozgrywane są w oparciu o oficjalny Regulamin Lifeguard Brothers Challenge 2019.
Organizator zastrzega sobie prawo do wprowadzania zmian w programie i regulaminie.
Wszelkich informacji udziela organizator poprzez email: fundacjarescuehouse@gmail.com
Dlaczego arbuz na mecie Triathlonu Gdańsk smakuje wyjątkowo? Czy pasja i wyrzeczenia zawsze idą ze sobą w parze? Ile czasu należy poświęcić, żeby wystartować w takich zawodach i jak pogodzić bieganie, pływanie i jazdę na rowerze z pracą i obowiązkami rodzinnymi? Dlaczego triathlonista-amator jest mistrzem organizacji swojego czasu? O tych i innych sprawach mieliśmy okazję porozmawiać z kilkoma uczestniczkami i uczestnikami Triathlonu Gdańsk.
I nie mówimy tu o tych, którzy są profesjonalistami, sport to ich zawód, a miejsce poza podium traktowane jest jak porażka. Zdecydowaną większość stawki stanowią ci, dla których triathlon to najlepszy sposób na relaks i aktywny odpoczynek, a udział w zawodach to szansa na przeżycie niezapomnianych emocji i sprawdzenie samych siebie.
Przed startem z zawodnikami rozmawia się trudniej. Każdy ma co prawda swoje własne, sprawdzone sposoby, żeby opanować emocje, ale mimo wszystko da się zauważyć, że większość skoncentrowana jest na zadaniu do wykonania. Chociaż zdarzają się wyjątki, potwierdzające regułę.
– Przed startem chyba już tych nerwów nie odczuwam, przyjmuję wszystko „na miękko”. To dla mnie już któryś tam start z kolei, były krótsze i dłuższe dystanse, więc mam to wszystko unormowane. Jeśli dzień wcześniej sobie wszystko przygotujesz, popakujesz, to rano nie ma stresu i wszystko idzie z automatu. Gorsza sprawa, jeśli coś nieoczekiwanego wypadnie, na przykład zapomniałbyś okularków, a masz tylko jedną parę. Wówczas pojawia się ten stres sprzętowy. Co do pływania w morzu, to jestem miejscowy, więc często tu pływam. Natomiast jeśli ludzie pływają na jeziorach, to rzeczywiście mogą mieć problemy. Z drugiej strony nie przesadzajmy, fala dziś nie jest duża, chociaż gdyby się mocniej „odkręciło”, to część osób przynajmniej by się zdziwiła. Nie liczę na żaden konkretny wynik, po prostu zamierzam się dobrze bawić na pływaniu i rowerze, a potem odkręcić na maksa na bieganiu, bo na to jestem przygotowany – mówił na kilka minut przed startem wyjątkowo spokojny o swój występ Kamil.
– Dla mnie to będzie czwarty start w Gdańsku. Rytuały przed startem? Założyć dobrze okularki, żeby woda się nie wlewała, „nosek” dobrze mi się zaczepił, więc już go nie będę zdejmować, to w zasadzie tyle. W tym roku jedynym celem jest szczęśliwe ukończenie Triathlonu, a od jutra zaczynamy już urlop. Na trasie sprawdzamy, gdzie kto jest, czy nikomu się nic nie stało, ale tak, to każdy startuje na własny rachunek. Poza tym trenujemy razem – zaznacza Joanna, która w Triathlonie Gdańsk startuje razem w mężem Pawłem.
Zawodnicy zupełnie inaczej zachowują się natomiast po przekroczeniu mety. Widać po nich buzujące endorfiny, a przebycie 1,5 kilometra dystansu pływackiego oraz przejechanie na rowerze 40 kilometrów i przebiegnięcie ¼ tego dystansu wprawia w euforię.
– Masaż na pewno się przyda, dałem mocny wycisk, bo…złapałem gumę. Potem musiałem odrabiać. Na co dzień gram w piłkę, więc triathlon jest dla mnie takim treningiem wytrzymałościowym, a ponieważ widzę rezultaty grając w piłkę, to po prostu z tego korzystam. Z tego też powodu najmocniejsze mam bieganie i dziś byłem z niego bardzo zadowolony. Pływanie jest stosunkowo najkrótsze, chociaż w przypadku dystansu olimpijskiego i tak stanowi stosunkowo większą część całości, ale to rower jest u mnie zdecydowanie do poprawy. Na trasie zaskoczył mnie przejazd pod Martwą Wisłą, nie przewidziałem, że tyle potrwa akomodacja oka do ciemności i że trzeba będzie omijać studzienki kanalizacyjne. Generalnie jednak trasa bardzo szybka, tylko jeden zakręt, fajnie się jedzie – podsumował swój występ Marek, 30-letni inżynier, któremu z powodu wspomnianego defektu nie udało się złamać granicy trzech godzin.
– Ten arbuz smakuje teraz zdecydowanie najlepiej. Wrażenia z trasy bardzo fajne, szczególnie z pływania, taka fala sprawia, że warunki i wrażenia są zupełnie inne, niż na jeziorze czy w rzece. Trasa rowerowa też bardzo ciekawa, taka urozmaicona, sporo podjazdów, no i ten tunel. A bieg po parku naprawdę bardzo przyjemny. Żeby wystartować na pewno potrzeba trochę systematyczności w treningu, oczywiście w zależności od tego, w jaki wynik ktoś celuje. Ja dużo czasu poświęcam na bieganie, ale najwięcej zależy chyba od roweru, którego nie można lekceważyć. Oczywiście pływanie też należy mieć na odpowiednim poziomie – zauważył Jacek, 59-letni inżynier budowlany.
– Ja zawsze najlepsze miałem bieganie, ale zauważyłem, że w ostatnich latach to się wszystko wyrównało, ponieważ warto trenować wszystkie dyscypliny – uzupełnił Marek, który na co dzień jest lekarzem.
– Tak smakuje zwycięstwo! Żeby wystartować trzeba przede wszystkim chcieć, poza tym trochę popracować i jeszcze zmobilizować się w ten konkretny dzień. Bez treningu nie da się ukończyć triathlonu i być jeszcze zdatnym do użytku. Ja polecam wszystkim pływać w morzu, bo to jest podczas startu główne wyzwanie. Generalnie triathlon to świetny sposób na oderwanie się od codziennych obowiązków. Podobała mi się bardzo dobra organizacja zawodów, wszystko było bardzo dobrze oznaczone, a podczas niektórych zawodów, w których brałam udział to bywało nieco mylące. Punkty odżywcze w odpowiednich miejscach, no i na koniec ta rozpusta w postaci czekoladowego fondue. To jest wisienka, czy raczej truskawka…banan na torcie! – mówiła śmiejąc się schodząca z molo Olga, przedstawicielka branży ubezpieczeniowej, wskazując na oblanego wspomnianą czekoladą banana.
– Czuję się bardzo dobrze, aczkolwiek dzisiejsza woda była bardzo męcząca, szczególnie pierwszy odcinek. Triathlon generalnie jest bardzo wymagającą dyscypliną, tak naprawdę to przecież trzy dyscypliny, w dodatku dochodzi całościowe wzmacnianie organizmu, rozciąganie i inne rzeczy. To wymaga sporo godzin w tygodniu, czasem nawet są to dwa treningi dziennie. Generalnie amatorom jest trudniej, bo muszą to jeszcze pogodzić z innymi obowiązkami domowymi i życiowymi. Dlatego często wplata się trening w plan dnia, wykorzystując różne możliwości i okazje. Wydaje mi się, że sportowcy-amatorzy to świetnie zorganizowani ludzie. Trzeba sobie logistycznie to wszystko poukładać, trzeba ten czas znaleźć i się go znajduje – zauważa Elżbieta, która w kategorii K50 zajęła drugie miejsce!
– Trzeba przede wszystkim bardzo chcieć, wówczas reszta sama przyjdzie. Wiadomo, że trzeba trochę popływać, pojeździć na rowerze, pobiegać. Zazwyczaj za pierwszym razem startuje się po to, żeby sprawdzić, jak to jest, a potem podejmuje się dalsze decyzje, czy chce się w tym uczestniczyć, czy nie. Ja uważam, że to przede wszystkim bardzo fajny sport. Ale trzeba sobie zorganizować czas. Trzeba trochę czasu spędzić na rowerze, to nie jest tylko 40 kilometrów, jak na tych zawodach. Ale fajnie można to uzupełnić, jeżdżąc po lasach rowerem górskim, mamy tutaj do tego świetne warunki. Ja na przykład chodzę na basen na 6 rano, wówczas jedną jednostkę treningową już mam zrobioną. Po pracy idę biegać, albo na rower, więc o 18 mogę się już zająć obowiązkami domowymi. Ale kiedy ja jadę na basen, widzę już biegających ludzi, więc oni pewnie wstają jeszcze wcześniej. Tak jak mówię, trzeba chcieć – kończy pracująca na jednej z trójmiejskich uczelni Monika.
Ilu zawodników, tyle różnych, sportowych, fascynujących historii. Do chęci trzeba dołożyć trochę systematyczności i samodyscypliny. Wszystko zrekompensuje potem ten „smak zwycięstwa”, który można posmakować na mecie.
To jak? Widzimy się za rok, na trasie Triathlonu Gdańsk 2020? Do zobaczenia!
Ta strona używa ciasteczek (cookies) w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.ZamknijPolityka prywatności