Jedni uważają pracę ratownika za powołanie, inni twierdzą, że to zawód taki, jak każdy inny. Nie ulega jednak wątpliwości, że to właśnie dzięki nim wypoczynek na Gdańskich Kąpieliskach Morskich jest tak bezpieczny. Za nami półmetek sezonu letniego na gdańskich plażach. W minionym miesiącu ratownicy mieli pełne ręce roboty i interweniowali kilkadziesiąt razy!
Od momentu, kiedy uruchomiono wszystkie osiem kąpielisk w Gdańsku, codziennie nad bezpieczeństwem plażowiczów czuwa około 70 ratowników. Ich pomoc potrzebna jest codziennie. Spektrum działań jest bardzo szerokie: od udzielania pierwszej pomocy przy mniejszych i większych skaleczeniach oraz zasłabnięciach, przez poszukiwania dzieci, które zgubiły się rodzicom na plaży lub w wodzie, na ratowaniu ludzkiego życia i zdrowia kończąc. O akcji ratowniczej na Kąpielisku Orle pisaliśmy w lipcu. Gdyby nie interwencja ratowników na niestrzeżonym odcinku plaży, doszłoby do tragedii.
– W takich chwilach nie ma czasu na emocje, każdy z nas wie co ma robić. Nieważne też, czy jest to pierwsza akcja, czy któraś z kolei. Liczy się wiedza, wsparcie oraz współpraca – mówiła wówczas biorąca udział w akcji ratowniczka, Julia Adamowicz.
W takich przypadkach przynajmniej wiadomo co robić. Sytuacja komplikuje się, gdy trzeba radzić sobie na przykład z osobami pod wpływem alkoholu. W tym roku w Jelitkowie pijany mężczyzna groził, że popełni samobójstwo. Jego słowa zostały potraktowane poważnie, a pracownicy Kąpieliska musieli wezwać do pomocy policję. Jak widać, ratownicy na posterunku muszą być gotowi na wszystko.
Tym bardziej, że plażowicze wciąż zapominają, jak groźnym i potężnym żywiołem jest woda, jak niebezpieczne potrafią być prądy wsteczne, wyciągające kąpiących się i uprawiających sporty wodne w głąb Zatoki. Tylko tego lata, na niestrzeżonych odcinkach plaży w kilku takich przypadkach osoby nie były w stanie same powrócić do brzegu. „Rekordzistów” Bałtyk „wyciągnął” na dystans prawie kilometra! Gdyby nie interwencje naszych ratowników, sytuacje te nie miałyby szczęśliwego zakończenia.
Przykłady takich i podobnych zdarzeń, które zakończyły się tragedią, nietrudno znaleźć nawet w ostatnich miesiącach – utonięcie dwóch chłopców na plaży niestrzeżonej, pokazuje, jak morze potrafi być nieprzewidywalne i groźne. Właśnie dlatego tak ważne jest korzystanie wyłącznie z miejsc strzeżonych przez ratowników!
Jak wyglądają akcje oczami naszych doświadczonych ratowników?
– Każde zgłoszenie traktuje indywidualnie, raczej nie zdarzają się nam dwie takie same akcje – każda jest inna, ale emocje zawsze te same. Szybka, ale też mądra reakcja to podstawa. Choć to trudne trzeba opanować emocje i zastanowić się co zrobić, jakiego sprzętu użyć, aby wszystko poszło jak najlepiej. To są sekundy, więc ważna jest zgrana ekipa – musimy na sobie polegać, działanie indywidualne nie wchodzi w grę. „Jest akcja jest reakcja” – tak często mowie. Opanowanie emocji przychodzi z doświadczeniem, ale z tylu głowy zawsze mam myśl, ze odpowiadamy za ludzkie życie i od naszych decyzji i od naszej reakcji zależy czy wszystko się uda i będzie szczęśliwe zakończenie – opowiada Anna Chlebosz, koordynator Wyspy Sobieszewskiej.
– Podczas akcji towarzyszy nam wiele emocji. Przede wszystkim jest to wyrzut adrenaliny, która zwiększa nasze możliwości fizyczne. Wiele osób zastanawia się, jak to jest wbiec do wody, która zazwyczaj jest stosunkowo zimna bez uprzedniego schłodzenia się. Podczas wbiegania do wody mamy w głowie jeden cel, którym jest uratowanie ludzkiego życia. Dzięki adrenalinie nie czuje się zimna, zmęczenia i musimy dać z siebie 100 % – dodaje Kacper Adamczuk, starszy ratownik kąpieliska Gdańsk Stogi.
– W naszej pracy zdarzają się też „fałszywe alarmy”. Najczęściej są to zgłoszenia dotyczące osób, które wypłynęły za daleko na dmuchanych zabawkach. Po dopłynięciu na miejsce często okazuje się, że są to „statki bezzałogowe”, jednak zgodnie z obowiązkiem, reagujemy na każdy przypadek wzywania pomocy – mówi Izabela Dobroszek, ratowniczka z kąpieliska Gdańsk Stogi.
Ratownicy zgodnie podkreślają, że ich praca bywa fascynująca, ale także niebezpieczna. Zaznaczają też, że możliwość uratowania komuś życia to wielka sprawa. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że zawód ten ma tylko i wyłącznie jasne strony. W końcu nawet na plaży… nie zawsze świeci słońce.
– Wiele osób mówi o tym, że mamy fajną pracę, bo cały dzień spędzamy na plaży. Nikt nie bierze jednak pod uwagę faktu, że my tam nie odpoczywamy, tylko pracujemy. Musimy być przez cały czas skoncentrowani i uważni. Ponosimy przecież odpowiedzialność za życie i zdrowie osób, przebywających pod naszą opieką. Do tego dochodzi pogoda. Pozostajemy na posterunku również wtedy, gdy jest zimno lub pada deszcz, a cały dzień spędzony na pełnym słońcu też może być bardzo wyczerpujący – zauważa Michał Skibiński, ratownik z Kąpieliska Molo Gdańsk Brzeźno.
– Podejmując interwencje w ciężkich warunkach, poza kąpieliskiem, ryzykujemy własnym życiem. Wszystko spowodowane jest nieodpowiedzialnością osób korzystających z kąpieli w miejscach niestrzeżonych – dodaje Tomasz Balkiewicz, ratownik z Kąpieliska Gdańsk Sobieszewo.
Ratownicy z Gdańskich Kąpielisk Morskich zdecydowanie wolą jednak mówić o jasnych stronach swojej profesji. I na nich się koncentrują na co dzień.
– Przede wszystkim trzeba lubić kontakt z ludźmi, bo na tym właśnie w głównej mierze polega nasza praca. Często wczasowicze podchodzą do nas, zadają pytania, proszą o pomoc. Wtedy jest szansa, żeby porozmawiać, wytłumaczyć dla czego nie można wejść do wody, wyjaśnić, jakich musimy przestrzegać zasad, żeby wszyscy byli bezpieczni – podkreśla Łukasz Niewiadomski, ratownik z kąpieliska Gdańsk Jelitkowo.
– Gdy po udanej akcji czy interwencji osoby podchodzą do nas podziękować za pomoc, to jest to bardzo miłe. Wtedy wiadomo, że nasza praca ma sens i właśnie dla takich chwil warto to robić – kończy Kacper Adamczuk, pracujący na Kąpielisku Gdańsk Stogi.
Gdański Ośrodek Sportu przygotowania do sezonu letniego rozpoczyna już na początku roku.
– Rekrutacja, a także doszkolenie kadry ratowniczej jest jedną z najistotniejszych kwestii, która pomaga nam utrzymać wysoki poziom bezpieczeństwa na gdańskich plażach. Efektywne korzystanie z nowoczesnego sprzętu, tj. łodzi motorowych, skuterów wodnych, pojazdów quad czy desek i kajaków ratowniczych, wymaga ćwiczeń i nabycia umiejętności przed sezonem, a nie dopiero w trakcie akcji ratowniczych – mówi Łukasz Iwański, kierownik kąpielisk i obiektów nadmorskich w Gdańsku.
Mimo wszystko najlepszy ratownik to taki, który… nie ma zbyt wiele do roboty, ponieważ oznacza to, że na pilnowanej przez niego plaży jest bezpiecznie i wszyscy przestrzegają zasad (o tym jak bezpiecznie zachowywać się na Gdańskich Kąpieliskach Morskich pisaliśmy TUTAJ). Blisko sto interwencji, które w czasie trwania bieżącego sezonu letniego już miały miejsce, świadczy o tym, że ratownicy są skuteczni, świetnie wyszkoleni i bardzo potrzebni. I to pozostanie niezmienne.