W niedzielę, 11 kwietnia, Państwo Wójtowiczowie wybrali się z córką na popołudniowy spacer. Rodzina udała się do Lasu Miejskiego na Stogach, gdzie spotkali… łosia. Zwierzę najpierw uważnie przyglądało się ludziom, po czym obwąchało dziecięcy wózek. – Cała sytuacja trwała około 20 minut, ten czas bardzo nam się dłużył – mówi Anna Wójtowicz.
Rodzina Państwa Wójtowiczów mieszka na Stogach. Anna, Yevhenii i 9-cio miesięczna Bianka często korzystają z uroków okolicy, w której żyją. W niedzielę, 11 kwietnia, pogoda zachęcała do wyjścia z domu, rodzina Wójtowiczów wybrała się więc na przechadzkę po lesie, który w dużej części porasta wydmy.
– W trakcie spaceru postanowiliśmy odpocząć, usiedliśmy z mężem i córeczką na piasku – mówi Anna Wójtowicz. – Nagle, w odległości około stu metrów, zobaczyłam zbliżającego się łosia. Słyszeliśmy, że łosie krążą po naszym lesie, więc nie było to dla nas bardzo duże zaskoczenie, chociaż nie spodziewaliśmy takiego spotkania i to w tak bliskiej odległości.
Gdy małżeństwo zobaczyło zbliżające się w ich kierunku zwierzę, postanowili oddalić się z miejsca spoczynku.
– Poczuliśmy strach, nie wiedzieliśmy jak mamy się zachować, choć mieliśmy świadomość, że nie wolno nam robić gwałtownych ruchów – opowiada pani Anna. – Wzięłam córeczkę na ręce i ukryłam się za krzakami. Mąż oddalił się w innym kierunku, by z bezpiecznej odległości obserwować zachowanie łosia, zobaczyć w którą stronę będzie podążał. Jak odchodziłam, widziałam, że zwierzę nam się przygląda. Nie przejawiało agresji, powiedziałabym, że było to zainteresowanie.
Jak wspomina Anna Wójtowicz, łoś najpierw podszedł do wózka, który dokładnie obwąchał. Następnie udał się do pobliskiego stawu. Gdy zaspokoił pragnienie, skubnął korę z drzewa, po czym zaczął się oddalać.
– Cała sytuacja trwała około 20 minut, ten czas bardzo nam się dłużył – komentuje pani Anna. – Nie czuliśmy się mocno zaniepokojeni, bo łoś był spokojny, my byliśmy cicho, ale i tak było stresująco.
Kim jest łoś
Łoś* jest największym przedstawicielem jeleniowatych na świecie. W kłębie osiąga 180 cm, długość jego ciała może wynosić 3 metry a waga 800 kg. Zamieszkuje Skandynawię, północno-wschodnią część Europy oraz północną Azję. Żyje w podmokłych lasach, a szeroko rozstawione, płaskie racice ułatwiają mu poruszanie się po bagnistym terenie i głębokim śniegu. Potrafi pływać, a nawet nurkować. Ma doskonały węch i słuch.
Zjada gałązki, liście, młode pędy drzew (szczególnie wierzby, topoli, olchy, osiki, brzozy i buka). Żywi się też roślinami wodnymi oraz grzybami. Zimą zjada igły sosen i jodeł oraz korę drzew. Jest dużym zwierzęciem, które dziennie potrafi zjeść od 20 do 50 kg karmy.
Okres godowy przypada na wrzesień i październik. Ciąża trwa 8,5 miesiąca. Samica rodzi zwykle 1 lub 2 młode, które karmi mlekiem do 5 miesiąca życia. Półroczny łoś waży już blisko 100 kg. Pól roku później osiąga rozmiary dorosłego zwierzęcia. Łosie żyją około 25 lat.
* informacja za zoo w Gdańsku
Coraz więcej łosi na Pomorzu i w kraju
Bliskie spotkania z łosiami, choć zawsze zaskakujące i stresujące dla człowieka, nie są rzadkością. W ostatnich latach łosie widywane były w okolicach Obwodnicy Trójmiasta, w rejonie węzła Lotnisko, a także przy wjeździe do tunelu pod Martwą Wisłą w Gdańsku.
Można spodziewać się, że z biegiem lat takich zdarzeń będzie coraz więcej. Według szacunków leśników, liczba łosi mieszkających w naszym regionie Polski, w ciągu ostatnich 20 lat, wzrosła dziesięciokrotnie. Obecnie w strukturach Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku funkcjonuje 15 nadleśnictw.
– Zgodnie z przepisami, co roku dokonujemy szacowania liczebności zwierzyny. W tym roku, na dzień 10 marca, na terenie całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku mamy 643 łosie – mówi Roman Wasilewski, główny specjalista ds. gospodarki łowieckiej i polowań w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. – W stosunku do roku ubiegłego, jest to wzrost o około 20 proc. Oprócz wzrostu liczebności, odnotowujemy też dynamiczne, terytorialne rozprzestrzenianie się zasięgu łosi. Jeszcze 10 lat temu były nadleśnictwa, które podawały, że łosie u nich nie występują. W tym roku, tylko trzy nadleśnictwa z piętnastu, nie zaobserwowały obecności łosia.
Jak zaznacza Roman Wasilewski, największa liczebność łosia w naszym regionie spotykana jest na terenach położonych na wschód od Wisły, czyli w Nadleśnictwach Elbląg i Kwidzyn, ale także te nadleśnictwa, które są ułożone tuż za Wisłą, również wykazują znaczną liczebność tych zwierząt.
– Im dalej na zachód, tym ta liczebność maleje. Jest to logiczne i spójne z zasiedleniem terenu Polski przez ten gatunek. Już od kilku lat w cyklu stałym spotykamy też łosie na Wyspie Sobieszewskiej, a że łoś to doskonały pływak, to pokonanie Martwej czy Śmiałej Wisły, czy nawet przekopu Wisły, nie stanowi dla niego żadnego problemu. Na terenie Mierzei Wiślanej też są często obserwowane – wyjaśnia Roman Wasilewski.
Gdy spotkamy łosia… lub inne, dzikie zwierzę
W Polsce wzrasta liczba łosi, co ma też związek z zakazem polowania na te zwierzęta. Od 2001 roku obowiązuje moratorium na łosie, czyli całoroczny zakaz strzelania do tych zwierząt.
Łoś to ciekawskie zwierzę. Nie jest agresywne w stosunku do człowieka, ale gdy dojdzie z nim do spotkania, należy być opanowanym i ostrożnym.
– Należy zachować daleko idącą ostrożność i nie podchodzić – mówi Roman Wasilewski. – Pomimo tego, że jest to zwierzę niebojaźliwe, gdy człowiek naruszy bezpieczny dystans, może zaatakować. Przez to, że łoś zwiększa zasięg i liczebność, dochodzi do większej liczby wypadków komunikacyjnych z ich udziałem. Z racji masy i wielkości, zderzenie samochodu z łosiem kończy się tragicznie dla człowieka. Jest to niestety tendencja rosnąca w skali Polski.
Jeśli spotkamy dziką zwierzynę w mieście, warto zgłosić takie zdarzenie do Gdańskiego Centrum Kontaktu. Tel. (58) 524 45 00, email: kontakt@gdansk.gda.pl
Źródło: www.gdansk.pl