O kąpielisku
Nowym punktem na mapie gdańskich kąpielisk jest Świbno.
Dziś jest znane głównie z licznie pojawiających się tam fok. 23 kwietnia 2016 roku Morski Oddział Straży Granicznej w Gdańsku wykonał zdjęcie, na którym utrwalono ich stado, liczące ok. 293 osobników. To jedyna, żyjąca w warunkach naturalnych, kolonia fok na polskim Wybrzeżu. W ostatnich latach coraz częściej pojawiały się głosy, które wskazywały na potrzebę reaktywacji kąpieliska w tej atrakcyjnej lokalizacji.
Przychylne tym głosom było Miasto Gdańsk i administrator plaż, czyli Gdański Ośrodek Sportu. Dzięki temu, już od sezonu letniego 2017 można korzystać bezpiecznie z uroków plaży w Świbnie pod okiem wykwalifikowanej kadry ratowników. Stopniowo polepszana będzie również infrastruktura plaży i jej okolicy. Miejsce strzeżone przez ratowników zlokalizowane jest przy wejściu na plażę nr 7, na końcu ul. Trałowej.
Jak dojechać
Autobusami 112 i 212 z Gdańsk Głównego
N9 (linia nocna) z Gdańska Głównego
Kontakt
Kąpielisko Strzeżone
Gdańsk Świbno
ul. Trałowa Gdańsk
(obiekt sezonowy)
tel.: 691-570-441
Trochę z historii
Na przełomie XIX i XX wieku, podobnie jak pobliskie Sobieszewo, również Świbno zaczęło przejmować funkcje rekreacyjne. Nad morzem urządzono kąpielisko. Plażę strzeżoną otwarto tu jednak dopiero w 1956 roku.. Wstęp na plażę był płatny, od osoby dorosłej pobierano 1 złoty za dzień, od dziecka 0,50 zł. Można było skorzystać z opłat okresowych. Obsługę plaży stanowili mieszkańcy osady, ratownikami byli miejscowi rybacy.
Kolejne lata były udane pod względem rekreacyjnym, chociaż plaża w Świbnie powoli zaczęła tracić na znaczeniu. Większość plażowiczów wybierała się do Sobieszewa, natomiast ujście Przekopu Wisły i najbliższa okolica stały się mekką ludzi sztuki, pragnących ciszy, kameralnego wypoczynku i bliskiego kontaktu z przyrodą. W sezonie letnim 1969 roku plaże w Świbnie i Sobieszewie obsługiwało ośmiu ratowników, którzy odnotowali w dzienniku plażowym 23 przypadki pomocy tonącym. Utonięć nie stwierdzono. Plażę strzeżoną w Świbnie zamknięto 15 września 1969 r., gdyż jak pisano w sprawozdaniu z sesji GRN odbytej w październiku tego roku: „(…) sprawa likwidacji plaży w Świbnie i poszerzenie plaży w Sobieszewie wynika z tego, że komisja stwierdziła w pogodny dzień frekwencję w ilości tylko szesnastu osób, co stwarza podstawę do jej likwidacji, gdyż jak się okazuje wszyscy przeważnie korzystają z plaży w Sobieszewie, co jest uzasadnione poszerzeniem plaży w Sobieszewie, łącznie z zakupem odpowiedniego sprzętu plażowego i urządzeń komunalnych.”
W kolejnych latach funkcjonowała jako plaża niestrzeżona, z której korzystali liczni wczasowicze i młodzież z ośrodków wczasowych, zbudowanych tuż przy lesie wydmowym.
Ujście Wisły i mniej w tym miejscu odwiedzana plaża, stały się ulubionym terenem wypoczynkowym dla ludzi kultury. Chętnie korzystali oni z ciszy i urody bezustannie tworzącego się ujścia Przekopu Wisły, efemerycznych wysp, piaszczystych ostróg, pojawiających się i znikających nagle przybrzeżnych jezior. Dzielnie walcząca z piaskiem zieleń dawała ukojenie przed zbyt natarczywym słońcem. Bywały chwile, gdy młodzież zmierzającą na wschodnią ostrogę Przekopu niespodziewanie zaskakiwał widok kąpiących się znanych artystów scen warszawskich, niedawno oglądanych w telewizji lub na scenie letniej w Sopocie. Kilka lat z rzędu przybywała do Świbna Bogna Sokorska, śpiewaczka dysponująca wspaniałym sopranem koloraturowym.
Prozaik Bohdan Czeszko wraz z rodziną korzystał ze świbnieńskiej plaży. Podobnie reżyser filmowy Jerzy Ziarnik, twórca seriali, filmów fabularnych, dokumentalnych, krótkometrażowych oraz animacji. Z wakacji nad Wisłą chętnie korzystała także Anna Prucnal, wówczas wybijająca się aktorka młodego pokolenia, która nieco później zrealizowała swoje aktorskie aspiracje już we Francji.
Prozaik Jacek Indelak przez lata związany był z ujściem Wisły. Wydał kilka powieści, m. in. „Światłowstręt”, w której wyspa jest ukrytym bohaterem. W bardzo osobistym wyznaniu podkreślał: „Wielu z nas ma swą wakacyjną małą ojczyznę. Dla mojej rodziny było nią przez dwadzieścia lat Świbno, gdzie spędzaliśmy rokrocznie po parę tygodni. Były lata, że zjeżdżaliśmy tu w jednym sezonie po dwa, trzy razy. I każdej jesieni i zimy tęskniliśmy za naszą wyspą, z którą wszakże wzięliśmy w końcu rozbrat, nie mogąc znieść postępującej szybko degradacji”.